środa, 15 marca 2017

Mój... cały mój...

Gdy zrobiłam to popiersie, nie wiedziałam, kim się stanie. Leżało i czekało na swoją kolej. Bardzo się przy nim namęczyłam, więc szukałam sposobu na jego kopiowanie. Niestety bezskutecznie. Na szczęście wpadłam na pomysł włosów i ciała z paper mache, więc już chyba formy do odlewów robiła nie będę.
Anioł powstał, bo jego wizja znów mnie prześladowała. Miałam robić tancerkę, ale nie potrafiłam zabrać się do dzieła.

Powstał zatem on:




Jest jednym z moich ulubionych, tym bardziej, że od początku do końca mój.

Całuję,

Sylwia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz